Jaki jest sens życia i ludzkich losów? Pewnie nieraz zadawaliśmy sobie to pytanie. Przeżywamy Wielki Tydzień, czas, w którym dostajemy na to jasną odpowiedź. Inna sprawa, czy zechcemy ją usłyszeć, odnieść do naszego tu i teraz. A w konsekwencji prawdziwie doświadczyć radości płynącej z Poranka Wielkanocnego. Mogą nam w tym pomóc przeżycia Ronni, głównej bohaterki książki „Przebudzenie, czyli prawdziwe oblicze Weroniki”.
Kim jest Weronika? To na pozór typowa amerykańska nastolatka. Przeżywa charakterystyczne dla swojego wieku wzloty i upadki, podkochuje się w chłopaku z sąsiedztwa – najlepszym przyjacielu swojego brata Stevena, przyjaźni z bogatą Tabby Long, ma swoje plany i marzenia, które konsekwentnie realizuje, od czasu do czasu buntuje się i kłóci z matką. Jest jednak coś, co ją wyróżnia i kładzie się cieniem na jej życiu. Gdy ją poznajemy bliżej, dowiadujemy się, że dziewczynę dotknęła rodzinna tragedia. W wyniku wypadku Ronni straciła ojca i brata, z czym – nietrudno zgadnąć – cały czas się boryka i nie umie pogodzić. Ból po stracie jest niczym jątrząca się wciąż na nowo rana. Mimo że intuicyjnie wierzy w Boga – jest nawet ministrantką, po śmierci najdroższych jej ludzi przestała z Nim rozmawiać, podświadomie karząc Stwórcę za to, co ją spotkało. Podważa też sens śmierci Jezusa na krzyżu. „Dlaczego ktoś miałby umierać za kogoś, kogo nawet nie zna. (…) Było we mnie coś z niewiernego Tomasza. Wierzyłam w Jezusa. Naprawdę wierzyłam. Ale jakoś nie mogłam zrozumieć, dlaczego On musiał umrzeć. Zastanawiałam się często, dlaczego nikt Go nie powstrzymał. Ja na pewno, bym to zrobiła. Jego śmierć wydawała mi się tak niesprawiedliwa. Nie mogłam tego pojąć. Przecież nic nie jest warte tego, by oddać za to życie” – argumentowała. Nie wiedziała wtedy, że czeka ją coś niesamowitego. Coś, co zweryfikuje jej sądy i zmieni sposób patrzenia. Po kolejnej, wyjątkowo burzliwej kłótni z matką rozchorowuje się i… budzi w starożytnej Jerozolimie dzień przed Ostatnią Wieczerzą jako Seraphina. Pochyla się nad nią – czego wtedy sobie nie uświadamia – sam Jezus, który przyszedł ją uzdrowić. I tak dziewczyna wraz z najbliższymi osobami, które dziwnym trafem przenoszą się w przeszłość razem z nią, ma możliwość współuczestniczyć w ostatnich ziemskich chwilach Chrystusa. W chwili, gdy do Ronni dociera, co już niedługo się wydarzy, wszelkimi sposobami próbuje do tego nie dopuścić… Podąża za Jezusem do Wieczernika, Getsemani, via Dolorosa i na Golgotę. Jak skończy się ta historia? Czy Weronika odkryje sens śmierci Jezusa, ojca i brata, poukłada swoje stosunki z matką? Uwierzy na nowo i odnajdzie samą siebie? Odpowiedź znajdziecie w prezentowanej książce. Trzymającej w napięciu, wzruszającej, a przy tym dającej tak potrzebne nadzieję i radość. W sam raz na Wielki Tydzień.